Przejdź do menu głównego Przejdź do treści

Mikołaj Kostkin - gajowy z Gorców

Był Rosjaninem. Urodził się 17 grudnia 1886 roku w niewielkiej wiosce Aleszkino, leżącej ok. 200 km na północny-wschód od Moskwy, w obecnym obwodzie jarosławskim. Stosunkowo wcześnie założył rodzinę i w otoczeniu żony oraz trzech córek wiódł spokojny żywot krawca, aż do czasu carskiej mobilizacji, po której został wysłany na front Wielkiej Wojny. Dostał się wkrótce do niewoli i z grupą innych rosyjskich jeńców został przewieziony do Łopusznej. Końca I wojny światowej doczekał pracując w majątku ziemskim rodziny Lgockich. Gdy poznał tam Annę Fąfarę – także zatrudnioną we dworze, a nadchodzące wieści o rewolucji bolszewickiej były coraz bardziej niepokojące, zdecydował o pozostaniu na zawsze w Polsce. 
Zamieszkał w wynajętym w Łopusznej mieszkaniu, utrzymując się dzięki wyuczonemu w Rosji zawodowi krawca. Ponieważ Kostkin był już wcześniej żonaty (w Rosji pozostawił swoją rodzinę), a ponadto nie zamierzał zmieniać prawosławnej wiary, nie mógł zalegalizować nowego związku w kościele, pozostając z Anną w formalnym konkubinacie. Wkrótce urodziły im się trzy córki: Jadwiga, Agnieszka i Stefania.

        Ok. 1934 r., Stefan Lgocki (brat dziedziczki majątku w Łopusznej – Zofii z Lgockich Kietlińskiej), właściciel obszarów leśnych położonych w Dolinie Łopusznej,  wybudował na ich skraju drewnianą gajówkę. Następnie zaproponował Kostkinowi zamieszkanie w niej wraz z objęciem posady gajowego. Kostkin przyjął ofertę, gdyż coraz trudniej było mu wykonywać zawód krawca ze względu na postępującą chorobę kręgosłupa. Budynek gajówki postawiony został w stylu zakopiańskim, przykryty stromym, gontowym dachem. W pobliżu budynku mieszkańcy wyrobili niewielkie pole, na którym uprawiali m.in. ziemniaki i len. Założony też został ogród warzywny, w którym oprócz jarzyn hodowany był na potrzeby gajowego tytoń. Przy gajówce stała okazała pasieka Lgockiego, z zamiłowania pszczelarza. W sąsiedztwie właściciel planował także wzniesienie tartaku i małej elektrowni z turbiną wodną. Rozpoczęto nawet składowanie jej elementów, które jednak po wybuchu wojny pospiesznie ukryto. 

        Rozpoczęcie działań wojennych, było dla Kostkina sygnałem do wyprowadzenia się z gajówki i przeniesienia rodziny do wsi. Dopiero usilne perswazje Lgockiego, obawiającego się zniszczenia pozostawionego bez opieki budynku, przekonały go o pozostaniu na miejscu. Stefan Lgocki jako oficer rezerwy Wojska Polskiego i poseł na Sejm II RP, od początku wojny był poszukiwany przez gestapo. W obawie przed aresztowaniem zmuszony został do opuszczenia majątku i ukrywania się przez całą okupację. Jego nagły wyjazd spowodował trudną sytuację rodziny gajowego, gdyż dwór przestał się tym samym wywiązywać z płatności. 
        Z racji swojego położenia, gajówka stała się wkrótce jednym z punktów kontaktowych rodzącej się w Gorcach konspiracji. Pierwsze spotkania z członkami organizacji niepodległościowych miały tu miejsce już w 1941 lub 1942 roku. 
        Późnym latem 1944 r., w Gorcach pojawiły się pierwsze pozafrontowe oddziały wojsk sowieckich. Gajówka stała się wtedy punktem spotkań żołnierzy oddziału Aleksieja Botiana „Aloszy”, a potem członków zgrupowania mjr Iwana Zołotara „Artura”. 
       W  Wigilię Bożego Narodzenia 1944 roku, w gajówce gościł sztab oddziału Józefa Kurasia "Ognia" wraz z przedstawicielami Powiatowej Delegatury Rządu w Nowym Targu - Władysławem Skibińskim i Ludwikiem Kohutkiem.

        Stosunkowo późno, bo dopiero pod sam koniec wojny, do gajówki dotarli Niemcy. Najbardziej pamiętną była ich ekspedycja wojskowa, skierowana przeciwko pobliskiej bazie partyzanckiej położonej w potoku Spalonym. Od połowy 1944 do stycznia 1945 roku, funkcjonował tam obóz oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa (LSB) Józefa Kurasia „Ognia”. Przybyli pod gajówkę Niemcy zabrali Kostkina z domu, aby wskazał im wg szkicu sporządzonego przez ich wywiad, drogę prowadzącą do wspomnianego potoku. Jednak Kostkinowi udało się wprowadzić Niemców w błąd. Ryzykując życiem własnym i rodziny, poprowadził ich innym wąwozem, następnego potoku – Wawrzkowego. Dzięki temu partyzancki obóz został niezauważony a obława zakończyła się całkowitym niepowodzeniem.

        Podczas okupacji, z wymuszonej często gościny mieszkańców gajówki, korzystali partyzanci różnych ugrupowań polityczno-wojskowych. W pobliżu kwaterowały bowiem oddziały: KT, AK, LSB, AL i żołnierze oddziałów sowieckich. Zdarzały się wtedy kilkakrotnie rekwizycje żywności i ubrań, których dokonywali także żołnierze podziemia (w tym AK), pozostawiając rodzinę gajowego bez środków do życia. Jednak jak wspominały jego córki, najbardziej uciążliwe było częste pranie i prasowanie partyzanckiej bielizny. 
        W ostatnich dniach stycznia 1945 roku, w obawie przed nadchodzącym frontem, w gajówce schroniło się i doczekało wyzwolenia, kilkudziesięciu mieszkańców Łopusznej, a między nimi dziedziczka z dworu – Zofia Kietlińska z córką. 

        Wyzwolenie spod niemieckiej okupacji w styczniu 1945 roku, wcale nie zakończyło działań wojennych w tym regionie. Gorce stały się wkrótce bazą oddziału, a potem dużego zgrupowania partyzantki antykomunistycznej, dowodzonego przez mjr Józefa Kurasia „Ognia”. Kostkin w dalszym ciągu pomagał partyzantom i darzony był przez nich dużym zaufaniem. 
        Nowe władze, w tłumieniu oporu uciekały się do różnych metod. Tworzyły m.in. oddziały prowokacyjne podszywające się pod partyzantów, złożone z funkcjonariuszy UB. Jeden z takich oddziałów, dowodzony przez ówczesnego komendanta Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Limanowej – mjr Stanisława Wałacha, został w lipcu 1946 roku zaskoczony przez „ogniowców” w masywie Turbacza i kompletnie rozbity. Jak wspominał sam Wałach: W czym kto był – boso, bez marynarki – każdy gnał na oślep […]. Partyzanci zebrali wtedy porzuconą przez uciekających radiostację, mapy i inne dokumenty operacyjne. Ponieważ wszystkie były napisane po rosyjsku (sic !), dlatego Kuraś posłał po Kostkina, aby ten przetłumaczył na język polski zdobyte teksty meldunków. 

        Po wojnie, Kostkin z racji wykonywanego wcześniej zawodu gajowego, został zatrudniony w tzw. Drużynie Leśnej, nadzorując różne prace gospodarcze, głównie wyrąb drzew. Nieoczekiwanie zaginął w poniedziałek 25 listopada 1946 r., w trakcie patrolu prowadzonego w związku z kradzieżami drewna. Po kilku dniach poszukiwań, prowadzonych przez dużą grupę mieszkańców Łopusznej, odnalezione zostały jego zwłoki, ukryte w dole i przykryte świerkowymi gałęziami. Widoczne obrażenia świadczyły o tym, że zginął od ciosu zadanego siekierą w głowę. 
        Sprawcy mordu nigdy nie zostali odnalezieni. Według ustaleń milicji byli nimi najprawdopodobniej złodzieje drewna, których Kostkin przyłapał na „gorącym uczynku”, lub którzy chcieli się zemścić za gorliwość gajowego w codziennym wykonywaniu obowiązków służbowych. Sprawa była prawdopodobnie na tyle oczywista, iż nawet UB nie próbował jej wykorzystać do propagandowej walki przeciw „Ogniowi” i nie obciążył go odpowiedzialnością za tę śmierć. 

        Mikołaj Kostkin został pochowany na cmentarzu parafialnym w Łopusznej, gdzie spoczywa we wspólnym grobie z Anną Fąfarą.

        Marek Kurzeja,  Dawid Golik